2012/11/26

Zagubieni krzywdzimy siebie




Przeciągając się z triumfującym uśmiechem spoglądam na siedzącego przy stole blondyna. Jego wzrok utkwiony w filiżance kawy rozśmiesza mnie. Moja obecność wyraźnie go peszy i zapewne gdyby nie fakt, że obiecał pomóc Williamowi już dawno wystawiłby moje walizki za drzwi.
- Dzień dobry. – zgarniając z lodówki butelkę wody zajmuje miejsce naprzeciwko Richiego – Jak się spało?
Odburkując pod nosem krótkie „dobrze” mężczyzna mocniej zaciska palce na porcelanowym naczynku. Nawet nie siłuje się na jakiekolwiek uprzejmości w moim kierunku. Upijając łyk kofeinowego świństwa unika skrzyżowania naszych spojrzeń. Opierając się wygodniej o oparcie krzesła zerkam na niego odważnie. Kosmyki moich drugich włosów niesfornie wypadają z luźnego kucyka, a zbyt duży T-shirt podwija się nieznacznie ukazując brzeg koronkowych fig. W przeciwieństwie do blondyna nie odczuwam żadnej krępacji w zaistniałej sytuacji. Doskonale znam auty swojego ciała i nie mam zamiaru ubierać się jak zakonnica tylko dlatego, że mieszkam pod jednym dachem z mężczyzną.
- Ty zawsze taki rozmowny jesteś?
- A to dla ciebie jakiś problem?
- W sumie mieszkamy razem, dobrze byłoby od czasu do czasu porozmawiać jak cywilizowani ludzie.
- Po pierwsze przebywamy pod jednym dachem, a nie mieszkamy, a po drugie nie zapominaj, że to tylko na jakiś czas. Kiedy tylko Priddy znajdzie jakieś lokum dla ciebie, znikasz stąd.
Słuchając jego cierpkiego głosu nie mogę powstrzymać uśmiechu.  Opierając łokcie o blat stołu łącze dłonie i wspieram o nie brodę.
- Strasznie mnie nie lubisz, prawda?
- Z natury nie lubię dziwek.
Momentalnie moje ciało napręża się jak struna, a pięści mimowolnie zaciskają się w szczelną kulkę.
- Nie masz prawa tak się do mnie odzywać. – syczę przez zęby śląc pełne wściekłości spojrzenie
- Bo co mi zrobisz? – pierwszy raz odkąd weszłam do kuchni jego niebieskie tęczówki uważnie lustrują moją osobę – Poskarżysz się Williamowi? Śmiało. Przypominam ci tylko, że jak na razie oboje jesteście na mojej łasce.
- Jesteś perfidnym sukinsynem, wiesz o tym?
Z początku niepozorny blondyn, czując moją irytacje, nabiera pewności siebie.
- A ty jesteś zbyt pewna swojej pozycji. Myślisz, że Priddy wybrał cię bo jesteś jakaś wyjątkowa, wspaniała czy cudowna? Że cię kocha? - odważnie odwzajemniając mój wzrok mężczyzna uśmiecha się delikatnie pod nosem – Po prostu lubi cię pieprzyć, mała.
Jestem tak zszokowana jego postawą, że po raz pierwszy nie umiem znaleźć trafnej riposty. Siedząc na kuchennym krześle wpatruje się tępo w jego osobę.
- Słuchaj lepiej sama skończ ten romans, zanim oboje zamienicie swoje życie w jakieś bagna. – Dobrze ci radzę, Melinda.
Wstając z miejsca Richard nawet nie czeka na jakąkolwiek moją reakcje. Rzucając krótkie „na razie” wychodzi z pomieszczenia zostawiając mnie zupełnie samą…

… pociągając usta krwistoczerwoną szminką po raz ostatni spoglądam na swoje odbicie w lustrze. Koronkowa, czarna sukienka opina moje ciało podkreślając wszystkie te auty, które od zawsze podobają się Williamowi; włosy upięte w ścisły kok kontrastują z długimi, złotymi kolczykami, a czerwone szpilki dodają pikanterii całej stylizacji. Uśmiechając się sama do siebie jestem zadowolona z efektu końcowego swoich przygotowań do spotkania z Williamem. Dzisiaj mieliśmy spędzić cały wieczór razem i już nie mogłam się doczekać kiedy ponownie zasmakuje jego malinowych warg. Jestem od niego totalnie uzależniona, dlatego też poranne zarzuty Richarda postanowiłam puścić mimo uszy. Priddy mnie kocha – jestem o tym święcie przekonana.
Dzwonek do drzwi wyrywa mnie z toku myśli. Poprawiając materiał sukienki kieruję się w stronę wejścia do mieszkania, aby wpuścić Reida do środka – to na pewno musi być on, w końcu jesteśmy umówieni. Z szerokim uśmiechem na ustach pociągam za klamkę jednak napotykając niesamowity lazurowy odcień spojrzenia mojego gościa poważnieje. Długie, jasne włosy kobiety leniwymi falami opadają na ramiona, a wspaniale skrojony strój uwydatnia jej idealną sylwetkę. Jest piękna… nic więc dziwnego, że była w stanie zawrócić w głowie Williamowi.
- Przepraszam, ale chyba pomyliłam mieszkania? – zmieszanie malujące się na jej twarzy śmieszy mnie – Szukam Richiego.
- Dobrze trafiłaś. Rich jest w pracy, za jakiś czas powinien wrócić. – zmuszam się do uprzejmości kierowanych pod jej adresem – Jeśli chcesz to oczywiście zapraszam do środka.
- Dziękuje. – każdy jej ruch przepełniony jest gracją i elegancją – Nie wiedziałam, że Richie ma kogoś.
- Nie jesteśmy parą, raczej dobrymi znajomymi. Mam małe problemy mieszkaniowe i Richard zaoferował mi swoją pomoc.
- To takie typowe dla niego. – w policzkach Amy pojawiają się urocze dołeczki – W sumie ja też mam do niego prośbę, dlatego przyszłam.
Obie kierujemy się w stronę salonu. Siadając na jednym z foteli blondynka uśmiecha się przyjaźnie w moją stronę.
- Przepraszam za bezpośredniość, ale mam takie dziwne wrażenie, że już kiedyś się widziałyśmy.
Musi mnie pamiętać z balu na którym poznałam Reida. Co prawda nie miałyśmy zbytniej możliwości na zapoznanie się tamtego wieczoru, niemniej jednak nie mam najmniejszej ochoty na wchodzenie w jakieś bardziej zażyłe stosunki z Amy. Jest narzeczoną faceta, którego kocham – najchętniej wysłałabym ją na drugi koniec świata bez możliwości powrotu.
- Wydaje ci się. Na pewno nie miałyśmy przyjemności się poznać.
- W ogóle, jaka ja jestem rozgarnięta. Nie przedstawiałam się. Amy. – wstaje i wyciąga swoją prawą dłoń
- Melinda.  – niepewnie odwzajemniam uścisk
Stoimy naprzeciw siebie uważnie się sobie przyglądając i milczymy. Moja ambiwalencja odnośnie jej entuzjastycznego nastawienia wyraźnie ją stopuje, powodując, że blondynka nawet nie próbuje podtrzymywać dalszej rozmowy. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi wzbudza nasze zainteresowanie.
- Zgadnij kto to? – głos Williama mimowolnie sprawia, że moje serce wariuje
Wchodząc do salony Prridy od razu dostrzega niespodziewanego gościa.
- Amy?! Co ty tu robisz?
- Cześć kochanie. – podchodząc bliżej niego kobieta uśmiecha się promienienie – Szukam Richiego, a ty?
- Ja… co ja tu robię… miałem oddać Richowi kilka rzeczy… - nie wiem czy blondynka jest taka głupia czy po prostu nie chce zauważyć strachu w stalowych tęczówkach siatkarza – Tak, przyszedłem do Richa.
- No proszę, Richard jest naprawdę rozchwytywany. – śmiejąc się Amy wtula się w bok Reida – A ty się nawet ze mną nie przywitasz, skarbie?
Przygryzając wargę czekam na reakcje mężczyzny. Obserwując mnie uważnie William niepewnie muska swoimi ustami blady policzek narzeczonej, a ja czuje jak złość i frustracja wypełnia każdy zakamarek mojego ciała…

***

Jestem i tutaj. Wiecie, że jesteśmy na półmetku? Jeszcze tylko pięć odcinków i również ta historia będzie mogła trafić do szuflady „zakończone”. Miejmy nadzieję, że nastąpi to prędzej niż wszyscy się tego spodziewamy. Pozdrawiam Was serdecznie.



12 komentarzy:

  1. Trzy uwagi. Po pierwsze: za krótko, Po drugie: za krótko. Po trzecie: zdecydowanie za krótko. No skoro kwestie błędów mamy za sobą to przejdźmy do rozdziału. Wyczuwam, że zrobiło się gorąco. William jest w poważnych opałach. Melinda jest w dziwnej sytuacji, a Amy głupia, blondyneczka nic nie wyczuwa... Ja nie ogarniam, ale czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na jakąś konfrontację obu pań, choć wiem że do niej może nigdy nie dojść. Sama chyba bym dostała zawału w takiej sytuacji w jakiej została postawiona Melinda, ale ja nią nie jestem, ona przyjęła wszystko na chłodno, z doskonałą analiza, ja bym panikowała że od razu ich romans się wyda, na dokładkę brakowała do tej trójki tylko Richa, ale wtedy mogło by się zrobić zdecydowanie za gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem po prostu miłość przysłania nam wszystko,a w przypadku Melindy to jasność widzenia... Niestety nie chce zobaczyć, że Amerykaninowi jest dobrze tak,jak jest.. Myślę, że nic się nie zmieni pod tym względem, ja tam jednak chętnie bym widziała ją z jego przyjacielem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Richard ma rację, Melinda jak najszybciej powinna zakończyć ten romans. To na dłuższą metę i tak nie przetrwa bo Priddy nigdy nie odejdzie od Amy. A do tego teraz by się wszystko wydało.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Priddy, Priddy nie chciałabym być w Twojej skórze, gdy to wszystko się wyda. Jednak jestem ciekawa reakcji Amy, bo istnieją dwie opcje, albo się załamie albo zrobi tak, że William popamięta ją do końca życia. Ja się Ciebie pytam, ile ja będę musiała czekać na nowy rozdział? Ja chcę już, zaraz, teraz.

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jak to... prędzej? Jak to, na półmetku? Nie, nie zgadzam się. Ot co! :)
    Sprawy zaczynają się komplikować. Mel poznaje Amy, która z kolei niemal nakrywa Williama i Melindę... Richard zaczyna pyskować.. Ale ja nadal mam dziwne wrażenie, że coś go połączy z Mel. Że to wspólne mieszkanie, dogryzanie sobie, że z tego coś wyjdzie. Byłabym zadowolona. Może on pokazałby naszej diablicy, że nie na Willu świat się kończy :)
    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że zawitam tu znowu całkiem szybko, Kochana :*
    Anna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Priddy wszedł na tykająca bombę, teraz tylko czekać na wybuch :D no to ja czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze ostrzeżenie dla Williama! Równie dobrze Amy może tylko udawać głupią, może tylko przyszła obejrzeć konkurencję??:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rich to mądry facet który zna swojego przyjaciela na wylot i wie, że ten nie porzuci Amy! bo tak jest mu po prostu wygodnie i dobrze. Melinda jest jego kochanką, która ciągle ma nadzieje, że William po prostu porzuci Amy i będzie z nią, bo tyle już jej obiecywał. Nie wiem czy Amy to typowa blondynka, ale chyba powinna coś zauważyć...że między jej narzeczonym a Melindą jest coś na rzeczy...a ich wymówka była co najmniej wykombinowana, Jestem przekonana, że Melinda wybuchnie i wtedy wszystko trafi szlak,a William będzie po prostu skończony. I powiem to ale drań z niego i tyle. I znowu straszysz, że odchodzisz oj kobito.

    OdpowiedzUsuń
  10. Priddy to typ faceta, który myśli,że może miec zarówno żonę/narzeczoną jak i kochankę. To się źle dla niego skończy. Melinda powinna postawic sprawę jasno i odejśc ale jak to zrobic skoro ona go kocha? To wszystko takie poplątane...

    PS proszę informuj-3638730 i zapraszam do mnie nie-odchodz.blogspot.com:)

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na rozdział 3 na http://nie-odchodz.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Marcy:)

    PS Przepraszam,że informuję tutaj ale nie mam Twojego numeru gg:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na rozdział 4 na http://nie-odchodz.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Marcy;)

    OdpowiedzUsuń