2013/02/17

Jestem obłąkana z miłości




Odchylając głowę w tył delikatnie przymrużam powieki. Biorąc głęboki wdech próbuję zmusić się do uśmiechu, jednak głośny śmiech dzieci bawiący się na pobliskim placu zabaw sprawia, że momentalnie poważnieje. Prostując się zaciekawiona zerkam w stronę skąd dobiegają radosne, dziecięce głosiki. Widząc grupkę maluchów bawiących się piłką, moja dłoń mimowolnie ląduje na płaskim brzuchu. Delikatnie go masując próbuję powstrzymać łzy, które zdążyły już nagromadzić się pod moimi powiekami. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że będę w stanie wykrzesać w sobie uczucie do kogoś innego niż Reid.  Tymczasem teraz kiedy siatkarz poprosił mnie o „przerwę” w naszych relacjach, po raz pierwszy zaczynam zastanawiać się co tak naprawdę Priddy do mnie czuje. To, że dla mnie jest całym światem, wie doskonale. W końcu z miłości do niego zrobiłabym wszystko… nawet zabiłam nasze dziecko. Tak, poddałam się aborcji. Zanim razem z Williamem poszłam do gabinetu nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym jakie konsekwencje poniesie za sobą moja decyzja. Przecież Reid miał racje: byłam młoda, piękna, całe życie czekało na mnie otworem, a dziecko raz na zawsze pozbawiłoby mnie marzeń o cudownej, wolnej młodości. Poza tym był jeszcze on – najważniejszy mężczyzna w moim sercu. Gdybym tylko zdecydowała się urodzić rozwaliłabym również i jego, w miarę, ułożone życie. Kiedy tylko powiedziała Reidowi, że zdecydowałam się na zabieg na jego twarzy dostrzegłam uczucie ogromnej ulgi. Nie minęło kilka dni, a ja już byłam umówiona na wizytę u jego zaprzyjaźnionego lekarza. Aborcja była szybka i tylko trochę bolała. Przez kilkanaście kolejnych dni William niemal codziennie gościł w moim świecie. Przynosił kwiaty, prezenty, mówił jak bardzo mnie kocha… a później tak po prostu powiedział, żebym dała mu czas. Niewiele myśląc spakowałam swoje rzeczy od Richiego i tak po prostu wyszłam z jego mieszkania. Schronienie znalazłam u osoby, którą jeszcze tak niedawno chciałam posłać do wszystkich diabłów. Selena, chociaż nie bez małych oporów, zgodziła się, abym na kilka dni zatrzymała się właśnie u niej.  Jednak spędzanie całego wolnego czasu, którego ostatnio miałam aż w nadmiarze, w czterech ścianach i czekanie na telefon Williama zaczęło mnie już powoli nudzić. Dlatego też musiałam chociaż na chwilę się stamtąd wyrwać. Sama nie wiem dlaczego przyszłam, akurat tutaj. Może instynktownie zaczęłam odczuwać pustkę po dziecku, które sama zabiłam. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, jednak teraz coraz częściej zadaję sobie pytanie jak wyglądałoby moje maleństwo. Może byłaby to córeczka podobna do mnie, a być może chłopczyk, który byłby zwierciadlanym odbiciem Reida? Im częściej się nad tym zastanawiam, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że potrafiłabym pokochać tą małą kruszynkę. Tylko czy teraz to ma jakikolwiek sens? Naszego dziecka i tak nie ma, a w swojej głowie non stop słyszę przeszywający mnie na wskroś szept Priddego: „Albo usuniesz tą ciąże albo już nigdy więcej mnie nie zobaczysz”. Przystałam na jego warunki, a teraz niczym ścięty kwiat usycham z tęsknoty, czekając na jakikolwiek kontakt z nim. Wiem, że napisze albo zadzwoni. Zawsze to robi, więc teraz nie może być inaczej.
Reid.
Brakuje mi jego dużych, silnych dłoni; wilgotnych, spragnionych warg oraz cichego, przeszywającego mnie na wskroś szeptu. Przymrużając powieki oczyma wyobraźni czuję zdecydowany dotyk Williama na swoim nagim ciele, a do uszu dochodzi słodki dźwięk jego czułych słówek. Dałabym wszystko, żeby tylko siatkarz był teraz ze mną, a tymczasem on uparcie milczy. Nigdy nie płakałam po żadnym mężczyźnie. Jestem silną kobietą i zawsze to ja bawiłam się partnerami… do czasu kiedy szaleńczo pokochałam Priddiego. On był zupełnie inny niż wszyscy. Z jednej strony dojrzały i stanowczy, z drugiej kolei subtelny i namiętny. Tak bardzo chcę już przestać ukrywać przed światem uczucia jakimi go darzę. Najchętniej wykrzyczałabym wszystkim, że siatkarz jest jedynym mężczyzną bez którego nie wyobrażam sobie swojego życia. Kocham go… jakkolwiek dziwie by to brzmiało to do granic szaleństwa kocham starszego o piętnaście lat mężczyznę…

Opierając się plecami o zimną ścianę z gorzkim uśmiechem przyglądam się krzątającej po kuchni Selenie. Nasze kontakty dalekie były do doskonałych, jednak w chwili gdy potrzebowałam pomocy tylko ona podała mi dłoń. Nawet nie spoglądając na wyświetlacz telefonu instynktownie wystukuję na nim dziewięciocyfrową kombinację. Wciąż obserwując dziewczynę przystawiam komórkę do ucha z nadzieją, że chociaż przez krótką chwilę usłyszę ukochany głos. Niestety po trzech sygnałach dochodzi do mnie dźwięk automatycznej sekretarki. Cierpliwie czekając na ten pieprzony sygnał lekko kręcę głową.
- Cześć Reid. Wiem, że mieliśmy na chwilę przestać się kontaktować, ale bardzo za Tobą tęsknie, wiesz? Odezwij się kiedy odsłuchasz tą wiadomość.
Wyłączając komórkę kładę ją z powrotem na blat stołu. Selena stawia obok telefonu kubek z parującą kawą, a następnie zajmuje miejsce naprzeciwko mnie.
-  Jakich jeszcze potrzebujesz dowodów, żeby zrozumieć, że ten twój cały Reid jest starym sukinsynem? – jej lekko sarkastyczny głos jeszcze jakiś czas temu doprowadzał mnie szału, jednak teraz oplatając dłońmi kubek bez żadnego odzewu „wlepiam” wzrok w czarną ciecz wewnątrz – Pobawił się tobą, miał trochę odskoczni od rutyny i podziękował.
- On jeszcze zadzwoni. – staram się, aby moje słowa były pewne jednak w ostateczności z moich ust wydobywa się cichy pisk – Zawsze dzwonił.
- Kiedy łaskawy Priddy zaszyci cię swoim telefonem, co? – teatralnie przewracając oczami blondynka wzdycha głośno – Mel, proszę cię nie bądź głupia. To już skończone, was już nigdy nie będzie.
Selena kłamie! Nie ma prawa oceniać naszego związku, przecież nie wie jak wielkim uczuciem się darzymy. Dla Williama jestem w stanie zrobić wszystko... nawet…
- Zabiłam nasze dziecko. – nie unosząc wzroku szpecę cicho w nadziei, że dziewczyna może nie dosłyszała
Nie mogłam już dłużej trzymać tego w sobie. Musiałam komuś o tym powiedzieć, a cóż Sel była najbliżej.
- Co ty zrobiłaś?! – momentalnie się prostując blondynka śmieję się nerwowo – Melinda powiedź, że żartujesz?!
Kręcąc głowa niepewnie spoglądam na jej twarz. Widząc jak jej niebieskie tęczówki ślą w moją stronę burzę gromów momentalnie wracam do wpatrywania się w kawę.
- Nie wierzę, Mel! Po prostu nie wierzę, że posunęłaś się do czegoś takiego. Dlaczego?
- Nie miałam wyboru, kiedy William dowiedział się o ciąży powiedział, że jeśli jej nie usunę to raz na zawsze zniknie z mojego życia.
- Co ten sukinsyn w sobie ma, że tak go kochasz, co? – mocniej zaciskając dłonie na kubku biorę głęboki wdech doskonale wiedząc co spotka mnie za chwilę – Jak mogłaś dać mu się omamić do takiego stopnia, żeby zabić własne dziecko?! Mel, co ci do cholery odbiło?!
- Musiałam.
- O nie, nie! Na pewno nie musiałaś zabijać tego niewinnego maleństwa.  Jesteś po prostu naiwną idiotką, która uwierzyła w piękne słówka jakiegoś starego, zgrzybiałego dziada….
- Nie masz prawa… - chcę coś powiedzieć, ale blondynka nie daje mi dojść do głosu
- … myślałaś, że jak poddasz się aborcji to on będzie już zawsze twój?! Co ty najlepszego zrobiłaś dziewczyno. Zupełnie cię nie poznaję.
- Sel…
- Jesteś zwykłą morderczynią, Mel. Wyrafinowaną, podłą suką…


***

Witam! Po bardzo długiej przerwie zawitałam i tutaj. Mam za sobą zdaną sesję, ale jak to już u mnie normalne, na początku wolnego dorobiłam się jakiegoś choróbska.  No, ale nie będę Wam marudzić. Jak widać powróciłam, z jakim efektem? No cóż nie będę się wypowiadać. Postaram się niebawem pojawić również na innych historiach, a tymczasem do zobaczenia.



13 komentarzy:

  1. Łoł. poleciały ostre słowa. Kwestia aborcji jest kwestią sporną... Jednak uważam, że skoro życie Mel nie zagrażało niebezpieczeństwo, ani też życie dziecka nie ybło zagrożone nie powinna była tego robić. Melinfa została otłumaniona przez Priddyego... Po prostu ślepo mu ufa. Może z czasem się ocknie?

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamo, toś narobiła O______o jak ona mogła usunąć ciążę?? jak nawet mogła o tym pomyśleć?? w pełni zgadzam się z Seleną.

    pozdrawiam kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Selena niestety ma rację. Przede wszystkim Mel nie musiała tego robić. Nie było żadnego zagrożenia ani dla maluszka ani dla niej, a tylko w takich wypadkach byłabym w stanie ją rozumieć. Tymczasem ona zabiła dziecko tylko po to, żeby być z tym bydlakiem a on i tak ją wystawił. To powinno dać jej wystarczająco dużo do myślenia. Wydaje mi się, że Priddy doszedł do wniosku, że związek z Mel jest zbyt niebezpieczny i dziewczyna nie jest już mu potrzebna. Może bał się, że jeśli on nie powie o niej swojej narzeczonej to ona to zrobi, a poza tym to dziecko wszystko komplikowało. Łatwiej było się go pozbyć, a później także Melindy. Nie wiem tylko jakim cudem ona mogła się na to wszystko zgodzić. Nawet jeśli wydaje jej się, że to go kocha. Zresztą to nie jest miłość tylko jakieś chore zaślepienie. Sel ma we wszystkim rację i chociaż Melinda nie chce jej teraz słuchać to mam nadzieje, że w końcu przejrzy na oczy i zauważy, że jej przyjaciółka od samego początku miała rację co do tego bydlaka.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu nie wierzę, że Melinda zrobiła coś takiego... Ja rozumiem, kocha Williama, ale... Ja nigdy nie zabiłabym własnego dziecka, gdyby poprosił mnie o to partner. Nie ważne, w jakim byłabym wieku. To niedorzeczne. Ona jest po prostu zaślepiona swoim uczuciem, które nazywa miłością. Dla mnie to po prostu chore uzależnienie, które Priddy najpierw perfidnie wykorzystywał, a jak zaczęło się źle dziać, po prostu zostawił ją na lodzie.
    Rozumiem, że Richie nie przepada za Mel.. Ale mógł jakoś zareagować. Nie wiem, wykrzesać resztki empatii? Dobrze, że jest jeszcze Selena. Zareagowała impulsywnie, nie można jej mieć tego za złe. Ale w gruncie rzeczy nie zostawi Mel samej, wiem to.
    Namieszałaś, moja Droga. Ciekawa jestem, co z tego wyniknie :)
    Zdrowia życzę!
    Ściskam mocno, Anna :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostre słowa Seleny wyrażają samą prawdę i dokładnie to, co ja myślę. Nie ma co się oszukiwać, taka jest prawda. Priddy jest spokojny, bo nie ma już dziecka, a i kontakt z kochanką dobrze byłoby zerwać.
    Po prostu chyba Melindzie rozum odebrało, zabiła własne dziecko i nigdy sobie tego nie wybaczy, zawsze będzie myśleć, jak by wyglądało, ile miałoby lat. Ech.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, widać , że już Mel żałuje tego wszystkiego... Inaczej nie poszłaby na plac zabaw. Szkoda, że postąpiła,jak postąpiła,niemniej jednak zgadzam się w 100 % z Sel. Jaką trzeba być osobą, by zabić własne dziecko? Myślę, że już zaczyna płacić za to wszystko, bo wyrzuty sumienia będą ją dręczyć bardzo długo...

    Pozdrawiam, i gratuluję zdanej sesji! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mel jest zaślepiona miłością do Priddego. Nie powinna była usuwać ciąży. Przecież to maleństwo nie było niczemu winne. Nawet teraz kiedy dziecka już nie ma William ma ją gdzieś. Zabawił się, zostawił. On jej tak na prawdę chyba nigdy nie kochał.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie życzę żadnej dziewczynie by dała się tak opętać mężczyźnie jak zrobiła to Mel a raczej to jak owinął ją sobie wokół palca Priddy. Miłość miłością, ale ja nigdy bym nie zgodziła się na usunięcie dziecka dla widzi mi się faceta. Melinda pokazała tutaj ze nie ma za grosz własnego zdania a jej uczucia się wcale nie liczą. Powinna się 100 razy zastanowić po tym jak padł postawiony warunek usunięcia dziecka czy William jest tego wart. Nie dziwię się Sel że tak ostro zareagowała, ale mam nadzieję że po tej mocnej wymianie słów okaże jednak wsparcie Melindzie

    OdpowiedzUsuń
  9. To straszne. Nie mogę uwierzyć że Mel to zrobiła, że zabiła własne nienarodzone dziecko. I w dodatku zrobiła to dla faceta który i tak ją zostawił, dla tchórza który boi się odpowiedzialności. Mam nadzieję że Mel się opamięta i da sobie z nim spokój.
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  10. http://the-girl-with-the-ring.blogspot.com - zapraszam na rozdział XIV. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Selena ostro wypowiedziała swoje zdanie ale mam podobne zdanie. Tylko, że Reid jest jeszcze gorszy!! Oby za to zapłacił!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatni odcinek na http://the-girl-with-the-ring.blogspot.com/ - zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  13. http://the-girl-with-the-ring.blogspot.com - epilog :)) Dziękuję, że byłyście ze mną, pozdrawiam, pyśka :*

    OdpowiedzUsuń