2013/03/24

Pochłaniasz mnie, a potem odtrącasz




Pokój dziecięcy, jak przystało dla malutkiej dziewczynki, jest oczywiście cały różowy. Na środku pomieszczenia stoi piękne, drewniane łóżeczko z grającą zabawką na górze. Wszystko jest na swoim miejscu, a ja czuję ogarniający mnie spokój. Widząc zabawki porozrzucane po podłodze na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech. Zdaje się, że nic i nikt nie zburzy mojego opanowania… i wtedy słyszę jej płacz. Nieprzyjemny, zimny dreszcz rozprzestrzenia się po całym moim ciele. Z szybko bijącym sercem podchodzę do łóżeczka dziewczynki. Leży w środku i płacze… tak przeraźliwie, głośno płacze. Jej drobniutkie ciałko jest całe zakrwawione. Chcę jak najszybciej ukołysać ją w ramionach, ale nie mogę.  Nagle moje sparaliżowane ciało, nie pozwala mi wykonać najmniejszego ruchu. W pewnym momencie czuję, że niewidzialne więzy, które mnie krępują, puszczają. Już mam przytulić moją kruszynkę… gdy nagle ona znika, po prostu rozpływa się w powietrzu, ale jej głośny, przeraźliwy płacz jest teraz jeszcze bardziej słyszalny. Paniczny strach sprawia, że ponownie nie mogę ruszyć się z miejsca. Pod powiekami zaczynają się zbierać kropelki słonej cieczy. Szlocham, a płacz mojej córeczki zdaje się atakować każdy zakamarek mojego umysłu i duszy. Zakrywając rękoma uszy pragnę nie słuchać jej krzyku, ale moje działania nie przynoszą żadnych rezultatów. Moje ciche łkanie przeraża się w dziki ryk. Jak w amoku kręcąc głową powtarzam tylko jedno zdanie: „Nie zabiłam!”

Otwierając powieki z trudem łapie oddech. Próbując unormować szybkie bicie serca wierzchem dłoni ścieram mokre ślady potu z czoła. Nie muszę patrzeć na zegarek i tak wiem, że do świtu jeszcze dużo czasu, niemniej jednak dzisiejszej nocy już nie zasnę. Podobnie jak wczorajszej czy kilku poprzednich. Od pewnego czasu wciąż gnębią mnie noce koszmary, w których występuje moje Maleństwo. Im dłużej Reid milczał, tym bardziej nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Za jednym zamachem straciłam nie tylko dziecko, ale również mężczyznę, który jest dla mnie wszystkim. Do szaleństwa pokochałam Priddego i już nawet nie mam siły, żeby przeciwstawiać się wszystkim oskarżeniom Seleny. Zmęczona całym tym zamętem biernie słucham kolejnych oszczerstw dziewczyny na temat mojego związku z siatkarzem. Tylko co ona może wiedzieć o miłości? Miała wspaniałego narzeczonego, który oprócz miłości i wsparcia mógł jej zagwarantować również stabilność finansową i dostojne życie. Niemniej jednak ona wolała postawić wszystko na jedną kartę i zdradziła Thomasa z jego najlepszym przyjacielem. Krótki i burzliwy romans szybko wyszedł na jaw, a idealne narzeczeństwo skończyło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jak teraz ta sama dziewczyna, która tak okrutnie postąpiła ze swoim mężczyzną, śmie mi tłumaczyć na czym polega miłość. Zawsze byłam niezależna i pewna siebie, jednak w momencie kiedy poznałam Williama wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczy się tylko on. Każdego dnia działam według tego samego schematu: po nieprzespanej nocy wypijam dużą filiżankę kawy próbując dodzwonić się do Priddy’ego; następnie siedzę w pokoju, w który obecnie zajmuję i z nadzieją wpatruję się w wyświetlacz telefonu; Selena wmusza we mnie porcję jakiegoś obiadu, a ja siedząc naprzeciwko niej trzymam jedną dłoń pod stołem mocno ściskając w niej komórkę; kładąc się spać zastanawiam się co teraz robi Reid, czy też o mnie myśli i mając telefon blisko walczy ze sobą, aby do mnie zadzwonić. Musi przecież o mnie pamiętać, o naszych wspólnych nocach, śmiałych pieszczotach i cichych szeptach… nie może tak po prostu nas przekreślić… za bardzo jesteśmy od siebie uzależnieni…

Mocniej przyciskając komórkę do ucha z narastającym napięciem czekam aż mężczyzna wreszcie podniesie słuchawkę. Po kilku dłuższych chwilach z drugiej strony dobiega mnie tak dobrze zdany, niski baryton.
- William Priddy. Niestety nie mogę odebrać telefonu, zostaw wiadomość po sygnale, a oddzwonię.
Uśmiechając się nerwowo pod nosem wierzchem dłoni wycieram łzy, które mimowolnie spływają po policzkach.
- Cześć Reid, z tej strony Melinda. Odezwij się, proszę. Strasznie za tobą tęsknie, kochanie.
Wciskając czerwoną słuchawkę odkładam aparat na blat kuchennego stołu. Wzdychając głośno dłońmi oplatam kubek z czarną kawą. Wpatrując się parujący napój pozwalam, aby kolejne długie sekundy przelatywały mi przez palce. Sama nie wiem ile dokładnie czasu spędzam w takiej pozycji, dopiero głośny trzask drzwi wejściowych powoduje, że budzę się z letargu własnych myśli.
- Pieprzony hipokryta! – krzyk Seleny drażni moje uszu – Walnięty sukinsyn!
Prostując się z zaciekawieniem spoglądam na próg kuchni, w którym zjawia się rozłoszczona dziewczyna.
- Co się stało?
- Masz! Zobacz sobie to! – rzucając na stół zwiniętą gazetę blondynka zajmuje miejsce naprzeciwko mnie
- Co to ma być?
- No zobacz, jaki z twojego Williama wspaniały facet. – słysząc imię ukochanego mężczyzny mojej serce mimowolnie zaczyna bić dwa razy szybciej
Drżącymi dłońmi rozkładam pomięty magazyn i w jednej chwili mocno tego żałuję. Uśmiechnięte zdjęcie Reida obejmującego Amy jest dla mnie jak milion małych szpileczek wbitych prosto w poranione serce.
- Przeczytaj. – energicznie kiwając głową Sel nerwowo stuka palcami o krawędź stołu –
Zobacz jakiego skurwysyna pokochałaś.
Milcząc przejeżdżam wzrokiem bo krótkim tekście umieszczonym w rubryce „News Dnia”.

„Małe-wielkie szczęście Willama Priddy’ego!
Znany, amerykański siatkarz – William Priddy oraz jego urocza partnerka Amy zostaną rodzicami! Szczęśliwa, przyszła mama umieściła na znanym portalu społecznościom zdjęcie, w którym pochwaliła się lekko zaokrąglonym brzuszkiem. Zapytany,  przez naszą gazetę, o obecną sytuacje William z szerokim uśmiechem zdradził: „Jestem przeszczęśliwy. Od zawsze marzyłem o dziecku, dlatego cieszę się, że za parę miesięcy razem z Amy zostaniemy rodzicami”. Nie pozostaje nam już nic innego jak życzyć narzeczeństwu dużo miłości i szczęśliwego oczekiwania na Maleństwo.”

Mocniej zaciskając palce na papierowych stronach resztami sił powstrzymuję się przed wybuchnięciem płaczem.
- Widzisz ile wart jest twój William. Od zawsze mówiłam ci, że jest parszywym kłamcą, ale ty oczywiście wiedziałaś lepiej.
Nie słucham jej. Gwałtownie wstając z miejsca w pośpiechu wychodzę z pomieszczenia.
- Melinda co ty chcesz zrobić? – zakładając buty i zgarniając z wieszaka swój płaszcz nie zwracam uwagi na zaniepokojoną blondynkę – Mel, do cholery powiedź coś.
- Niedługo wrócę. – w przelocie muskając swoimi wargami jej policzek szybko wybiegam z mieszkania
Muszę się spotkać z Williamem… natychmiast…

***

Witam. Jak zwykle opóźniona, ale jeszcze tylko dwa odcinki i również ta historia dobiegnie końca. Jak widać całe opowiadanie wchodzi w kulminacyjny moment. Jak to się wszystko potoczy? Przekonacie się już niebawem. Pozdrawiam. 

10 komentarzy:

  1. Oj, się podziało.. Coś mi się wydaje, że Mel nieźle namiesza w "idealnym" świecie Williama. Ale należy mu się. Choć sądzę, że bardziej zaboli, kiedy uderzy w Amy. Polubiły się, mimo wszystko. Melinda powinna powiedzieć jej prawdę ryzykując, że zostanie znienawidzona, ale w ten sposób uratuje dziewczynę przed toksycznym związkiem, który oparty jest na samych kłamstwach.
    Wciąż zastanawiam się, jakie stanowisko przyjąć co do aborcji dokonanej przez Mel. Z jednej strony wiem, że sama nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego, bez względu na wszystko. Jest to po prostu pozbycie się zupełnie niewinnej istoty. Z drugiej strony rozumiem też, że Mel zaślepiona "uczuciem" do Reida była w stanie zrobić wszystko, by go odzyskać. Widać jednak, że rusza ją sumienie, zaczyna sobie to wyrzucać. I sądzę, że to będzie dla niej dostateczną karą.

    Jak to, dwa odcinki? Tak mało? Ech... szkoda bardzo. Ale wypowiem się na koniec :)
    Ściskam serdecznie, moja Droga,
    Anna.
    /Bądź/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, ależ Priddy jest egoistą! Taki zakochany,szczęśliwy tatuś, że jedno swoje dziecko zabił! Co też ta sława potrafi zrobić z ludźmi, wzięłabym takiego za włosy i nieźle urządziła! Przepraszam,ale na prawdę nie rozumiem, jak można być tak bezlitosnym, żeby uśmiercić własne dziecko, i szkoda, że Mel nie postąpiła inaczej. Gdyby tylko choć trochę obudził się w niej instynkt macierzyński, choć pewnie ciężko o niego w takim etapie ciąży.. Nie zazdroszczę jej,niemniej jednak jako przyjaciółka Sel powinna bardziej ją wspierać. Każdy popełnia błędy,jednak najważniejsze,by je nie popełnić drugi raz..
    Dziękuję za miłe słowa pod epilogiem, to bardzo,bardzo przyjemne! :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Melinda rusza z krucjatą na Williama?? dobrze mu tak. i jej też dobrze, że teraz ma koszmary. no jak można zabić swoje dziecko i to na prośbę jego własnego ojca O____o nie rozumiem kobiet, które dla swojego mężczyzny zrobią wszystko. zwłaszcza, że ten książę z bajki okazuje się stajennym z horroru :( czekam na konfrontację!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze najlepiej by było jakby Melinda spotkała się z Amy i powiedziała jej całą prawdę. Nienawidzę takich ludzi jak Priddy takich fałszywych, Mel kazał usunąć ciąże a potem i tak ją zostawił, za to jak Amy spodziewa się dziecka to jest wszystko w porządku bo to przecież będzie dziecko z oficjalnego związku. Szkoda mi Mel że tak mocno przezywa to ze dokonała aborcji, jej jest potrzeba pomoc

    OdpowiedzUsuń
  5. Bałam się tego, cholernie się bałam, że dojdzie do właśnie takiej sytuacji. Ciąża Mel była dla niego kłopotem i zrobił wszystko aby się go pozbyć, nie zważając na nią i to co jej obiecywał. Zwodził ją przez tyle czasu, by na końcu pozbyć się w jej w najbardziej okrutny sposób ze wszystkich. Skoro już chciał się z nią rozstać to mógł to zrobić, ale w takim razie niech chociaż nie zmuszał jej do aborcji. Tymczasem on pozbył się jednego dziecka, by zrobić sobie drugie o którym poniekąd 'marzył'. Teraz na miejscu Mel spotkałabym się z Amy i zdradziłabym jej kilka szczegółów z życia jej 'nieskazitelnego' narzeczonego.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!! :) Czekam na więcej :)
    Tymczasem zapraszam do siebie
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    http://4volleyball44.blogspot.com/
    Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak ;)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wyszło szydło z worka, a raczej Priddy z worka. Obłudny kłamca, który tylko bawił się Melidną. Z jednej strony jest mi jej szkoda, bo mu wierzyła, ale z drugiej nie powinna pakować się w związek z zajętym mężczyzną. Cóż przypuszczam, że Melinda będzie chciała go zabić co mnie nie dziwi. Jednak nic nie ulży jej wyrzutów sumienia. One będą do końca życia. Pozbyła się swojej córeczki, pozbyła się osoby, która kochałaby ją bez wględu na wszystko i wszyskich.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytając ten rozdział, na prawdę zrobiło mi się żal Melindy. Nie spodziewałam się, że Priddy jest takim zakłamanym sukinsynem. Jej kazał usunąć ciążę, tym samym pozbawiając ją możliwości zostania matką, a tymczasem on sam zostanie ojcem i będzie tworzyć szczęśliwą rodzinę z Amy. Mam jednak nadzieję, że kiedyś zapłaci za to jak bardzo skrzywdził Melindę. Należy mu się porządna kara za to, aby zrozumiał jaki ogromny błąd popełnił.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę w to uwierzyć. William to zwykły hipokryta i kłamca. Kazał usunąć Mel ciąże a teraz okazuje się że będzie miał z Amy dziecko. W dodatku pozuje w gazetach na szczęśliwego przyszłego tatusia. Co za kretyn. Mam tylko nadzieję że Mel nie zrobi nic głupiego.
    czekam na nexta
    pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Do Willa tutaj nie pałam sympatią od jakiegoś czasu, jak nie od początku. Tym bardziej po zmuszeniu Melindy do aborcji. Myślałam wtedy, że może ona się sprzeciwi, że nie poświęci dziecka i je urodzi.
    Teraz musi z tym żyć. Do końca życia. Takie sny wcale mnie nie dziwią. Ma na sumieniu swoje dziecko. Tym bardziej pewnie bolał artykuł w gazecie o powiększeniu się rodzinki siatkarza. Będzie miał dziecko z Anią, tego niewygodnego z kochanką wolał się pozbyć...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń